6 września 2017

Środa.



Dzisiaj w końcu udało mi się pójść do fryzjera. Niby nic takiego, ale patrząc na to, że ostatnio u mojej fryzjerki byłam na początku maja to… ;) No właśnie… Od razu lepiej się czuję. No i wyglądam w końcu normalnie... ;) Taka przyziemna rzecz a jak cieszy... Pomimo wielu wątpliwości i pomysłów wciąż jestem brunetką. (Choć gdy przypomnę sobie pewne sytuacje, to chyba jednak blond bardziej by mi pasował, hehe).

Syn zadowolony ze szkoły. I to zadowolony - zadowolony. Dziwne. Wręcz podejrzane. ;)

Córka spędza ostatnie błogie miesiące ze mną, więc wrześniowy stres w tym roku w ogóle nas nie dotyczył. Wręcz przeciwnie. Pomimo letniego rozluźnienia i rozleniwienia z radością przywitałam wrzesień i jego rutynę. Niech tylko pogoda się poprawi. ;)

Dzisiaj zaopatrzyłam się w pomoce naukowe (czytaj: farby i plastelinę). Mam zamiar uświadomić córkę co do prac plastycznych. Szczerze mówiąc przeraża mnie to. ;) Nie wiem teraz czy poczekać kilka dni i nabrać odwagi czy lepiej mieć w pogotowiu lampkę wina i pójść na żywioł? ;) (Wino oczywiście dla mnie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz